Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W Piaście wrze. Załoga jest wzburzona tym, że po wypadku 650 metrów pod ziemią ratownicy odmówili pomocy rannym górnikom. - Powiedzieli nam, że mają inne dyspozycje, a poszkodowani są przytomni - mówi jeden z uczestników zajścia. Sprawą zajmie się prokuratura

3 sierpnia 2015, kopalnia Piast w Bieruniu. W chodniku odstawczym na poziomie 650. pracuje kilku górników, kombajn fedruje pełną parą. O godz. 18.04 dochodzi do odprężenia górotworu. Siła wstrząsu przekracza 2 stopnie w skali Richtera. - Tąpnięcie było tak silne, że ludzie się poprzewracali, a kombajnista spadł z kombajnu - relacjonuje jeden z górników.
Lżej ranni nieśli nosze

Cały przodek wypełniają chmury pyłu, widoczność spada prawie do zera. Czterech górników ma lekkie obrażenia, dwóch kolejnych nie jest w stanie wydostać się ze strefy zagrożenia o własnych siłach. Trzeba ich ewakuować.

- Przodowy pobiegł po nosze, drugie przynieśli koledzy, którzy fedrowali w pobliżu na Alpinie 9 - mówi jeden z górników.

Z miejsca, gdzie doszło do wypadku, do stacji podziemnej kolejki jest prawie kilometr. To wyboista, ciemna droga, przy okazji trzeba pokonać kilka tam. Przodowy informuje dyspozytora, że w zagrożonym rejonie nie ma nikogo, a cała ekipa wycofuje się w stronę szybu. Ranni górnicy niosą nosze z ciężej rannymi kolegami. Co chwila zmieniają się ich górnicy z Alpiny 9. W połowie drogi natykają się na kopalniany zastęp ratowników. To specjaliści, każdy z nich ma przeszkolenie medyczne. Lżej ranni proszą ratowników, aby zajęli się górnikami leżącymi na noszach.

- Odmówili, nawet nie sprawdzili, w jakim chłopy są stanie. Powiedzieli tylko, że mają inne dyspozycje - mówi jeden z uczestników zajścia

Cały tekst: katowice.gazeta.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account