Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Dlaczego karetka z odległego o 15 km Sierakowa jechała prawie pół godziny? Postępowanie wyjaśniające wszczął już wojewoda wielkopolski.
To było najbardziej dramatyczne 30 minut w życiu rodziny Gorajskich z Międzychodu.

Czy 59-letni Eugeniusz Gorajski mógłby żyć, gdyby na czas dotarła do niego pomoc? Rodzina zmarłego ma żal o to, że pan Eugeniusz nie dostał szansy na walkę o własne życie. Choć brzmi to może absurdalnie, to zmarły nie otrzymał pomocy, bo wszędzie, gdzie rodzina się o nią zwróciła... zadziałano zgodnie z procedurami. reklama To był środowy poranek 7 września. Godzina 7.50. Pan Eugeniusz wszedł do łazienki w swoim mieszkaniu przy ul. Szpitalnej w Międzychodzie. Zasłabł. Przewrócił się. Stracił przytomność. Przestraszona rodzina wezwała pogotowie ratunkowe. Karetka z miejsca swojego stacjonowania w Wie-lowsi pod Międzychodem (około 1 km) nie zdążyła dojechać w ciągu kilkunastu minut. Mężczyzna tracił oddech, więc żona z córką same rozpoczęły masaż serca. Na niewiele się to zdało. Cenne minuty upływały, a pomocy ciągle nie było. Po 10 minutach żona wybiegła do Szpitala Powiatowego i tam na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym błagała o pomoc.
Więcej: gloswielkopolski.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account