Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Teren zamieszkany przez 42 tys. ludzi obsługują dwie karetki. – To za mało – mówią mieszkańcy. Potwierdzają to władze szpitala. Bywa, że karetka do Kostrzyna przyjeżdża z odległej o 20 km Witnicy! Czy winna jest biurokracja?

3 listopada miastem wstrząsnął brutalny napad na kobietę w punkcie lotto. Wezwane pogotowie jechało z Witnicy. 22 grudnia na przejściu dla pieszych przy ul. Wyszyńskiego potrącona została kobieta. Kostrzyńska karetka była akurat na akcji, więc do miasta skierowano tę witnicką. W obu przypadkach kobiety zmarły. – Jak to możliwe, żeby w 18-tysięcznym mieście była tylko jedna karetka? – pytali świadkowie wypadku z 22 grudnia.

Sprawdziliśmy, jak wygląda sprawa rozmieszczenia karetek. – Ta w Kostrzynie nie jest przeznaczona wyłącznie do zabezpieczenia tego miasta. Teren naszego działania to także Witnica, Słońsk, Ownice, Lemierzyce, Przyborów, Górzyca i Owczary…- wylicza szef kostrzyńskiego pogotowia Sergiusz Darłak.
Karetka podstawowa, z ratownikami medycznymi, stoi w Witnicy. – Miasto leży niemal po środku niebezpiecznej trasy łączącej Kostrzyn z Gorzowem. Karetka musi tu być, żeby skrócić czasy dojazdów do poszkodowanych – tłumaczy burmistrz Andrzej Zabłocki.
Druga karetka, specjalistyczna, w której jeździ dwóch ratowników medycznych i lekarz, stoi w Kostrzynie. Jeśli jest na akcji, a dyspozytor dostaje kolejne wezwanie, to do Kostrzyna jedzie załoga z Witnicy. I na odwrót. Czas dojazdu to około 15 minut i zmienia się w zależności od warunków na drodze. Zanim na miejsce przyjedzie pogotowie, do pomocy poszkodowanym często proszeni są strażacy. Tak było 22 grudnia. Wtedy kostrzyńska karetka była na wypadku na trasie z Kostrzyna do Słońska. Dlatego do miasta musiała przyjechać załoga z Witnicy, a w międzyczasie potrąconej kobiecie pomocy udzielili strażacy.

Tak zaprojektowany jest krajowy system ratownictwa. Tylko wpisane do niego karetki mogą wyjeżdżać do wypadków i przywozić rannych do szpitalnych oddziałów ratunkowych. O rozmieszczeniu karetek decyduje Ministerstwo Zdrowia. Wcześniej sprawę zaopiniować musi jednak wojewoda. Szpital, nawet gdyby miał sprzęt i załogę, bez zgody wojewody i ministerstwa nie może ich wysyłać do wypadków. - Każda karetka w systemie jest przypisana do konkretnego terenu, każda jest na bieżąco śledzona przez GPS, służby wojewody w każdej chwili wiedzą, gdzie jest dany zespół ratowników – tłumaczy dyrektorka kostrzyńskiego szpitala Małgorzata Kosiewicz. Podkreśla, że szpital już od dawna stara się o pozwolenie na trzecią karetkę. Problemem nie jest samochód, bo na niego pieniądze się znajdą. Kłopotem nie jest też załoga, bo w Kostrzynie są wyszkoleni ratownicy. Na przeszkodzie stoi samo wpisanie karetki do krajowego systemu! – Pismo ze szpitala w tej sprawie wpłynęło do Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego 4 stycznia i jest właśnie analizowane - potwierdza rzecznik prasowy wojewody Paweł Siminiak. Urząd na podjęcie decyzji ma 30 dni.

Czytaj więcej: gazetalubuska.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

m603
-1 #1 m603 2012-01-17 16:17
Ten problem dotyczy całego kraju, no może po za dużymi miastami. W samych Czechach jest dwa razy więcej zespołów w przeliczeniu na ludność, a u nas tylko potrafią ciąć koszty i obcinać normy.
Zgłoś administratorowi
Med
-1 #2 Med 2012-01-18 20:51
problem polega na tym iż po układach polityczno - biznesowych wydelegowano karetke do Witnicy ona tam teraz stoi i nic nie robi - wyjezdza moze 20 % tego co Karetka w Kostrzynie. Za to w Kostrzynie jak widać umieraja ludzie na ulicy!
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account