Szacuje się, że w Polsce 40 tys. osób rocznie umiera z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Jak przekonuje Europejska Rada Resuscytacji, podjęcie resuscytacji oddechowo-krążeniowej przez świadków takiego zdarzenia 2- a nawet 3-krotnie zwiększa szanse przeżycia chorego - poinformował Rynekzdrowia.pl
Niestety, tylko w jednym przypadku na pięć podejmowana jest reanimacja przez obserwatorów zdarzenia, nawet przez najbliższą rodzinę. W skali Europy, zdaniem ERR, dzięki udzieleniu pierwszej pomocy aż 100 tys. osób można by uratować.
Najgorsze są obawy
W przypadku zatrzymania krążenia najważniejsza jest szybkość reakcji osób z najbliższego otoczenia. Zaledwie kilka prostych czynności może zadecydować o życiu poszkodowanego. Niestety, największą barierą jest brak podstawowej wiedzy w zakresie udzielania pierwszej pomocy i obawy o to, czy takiej pomocy umiemy udzielić.
Większość osób boi się udzielać pierwszej pomocy, nie tylko osobom nieznajomym ale i najbliższym. Z badań Instytut Research Mix przeprowadzonych w 2011 r. na zlecenie Grupy Lux Med wśród młodzieży szkolnej wynika, że ponad połowa młodych ludzi nie udzieliłaby jej samodzielnie. Aż 63 proc. nie zrobiłoby tego z obawy, że zaszkodzą choremu. Jeszcze gorzej jest wśród osób dorosłych.
- Niepodejmowanie przez świadków zdarzenia czynności resuscytacyjnych jest ogromnym problemem. Podejmowane są one zaledwie w 15-20 proc. przypadków.
Czytaj więcej: rynekzdrowia.pl