Szpital Jana Pawła II zmuszony jest do wykonywania jedynie zabiegów ratujących życie. Zabiegi planowane są przesuwane na przyszły rok. Wszystko przez brak pieniędzy - informuje "Gazeta Wyborcza".
Szpital nie dostanie pieniędzy za wszystkie nadwykonania, czyli operacje, które wykraczają poza kontrakt zawarty na początku roku z Narodowym Funduszem Zdrowia. A chodzi o niebagatelną kwotę 10 milionów złotych. - Co mieliśmy zrobić? Zamknąć szpital, który przynosi straty, czy przymknąć oko na zadłużenie i dalej przyjmować pacjentów? - pyta retorycznie Anna Prokop-Staszecka, dyrektor placówki. NFZ zdecydował w poniedziałek, że nie będzie płacić za operacje, które nie kwalifikują się jako "ratujące życie".
W podobnej sytuacji, jak szpital Jana Pawła II, są inne krakowskie lecznice. W Szpitalu Uniwersyteckim kontrakt został przekroczony o blisko 10 mln zł. W szpitalu im. Dietla - o około siedmiu mln złotych. Więcej o problemach krakowskich lecznic w "Gazecie Wyborczej".