Bydgoska policja bada okoliczności fatalnej pomyłki lekarki, która - jak się okazało - przedwcześnie stwierdziła zgon 83-letniej kobiety. Po tym, jak karetka odjechała, pacjentka nagle "ożyła". Materiał zebrany w sprawie trafi do prokuratury - poinformował w rozmowie z INTERIA.PL. nadkomisarz Maciej Daszkiewicz.
Wszystko rozegrało się w poniedziałek w Żołędowie koło Bydgoszczy. Zaniepokojona pracownica pomocy społecznej, która próbował dostać się do mieszkania 83-letniej kobiety, wezwała na pomoc służby - policję oraz straż pożarną.
Po tym, jak strażacy wyważyli okno, funkcjonariuszom udało się wejść do mieszkania.
- Starsza kobieta leżała na podłodze w łazience. Policjanci wezwali pogotowie ratunkowe - relacjonuje przebieg zdarzeń nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej w Bydgoszczy.
- Lekarz pogotowia stwierdził zgon i wypisał stosowne dokumenty - dodał funkcjonariusz.
Gdy w mieszkaniu zabezpieczano ślady, jeden z policjantów dochodzeniówki zauważył, że kobieta - uznana wcześniej za zmarłą - zaczęła "wydawać odgłosy". - Podszedł do niej i sprawdził jej puls. Ułożył ją w odpowiedniej, bezpiecznej pozycji i próbował nawiązać z nią kontakt - relacjonował Daszkiewicz.
Ta sama załogi karetki została wezwana raz jeszcze. Tym razem jednak orzeczono, że konieczne jest przewiezienie pacjentki do szpitala, gdzie nadal przebywa.
Okoliczności bulwersujące sprawy bada policja. - Trwa postępowanie w sprawie ewentualnego narażenia na utratę życia lub zdrowia 83-letniej kobiety - informuje Daszkiewicz.
Według lekarzy stan kobiety jest stabilny.
Ostateczną decyzję w sprawie ewentualnych zarzutów dla lekarki podejmie prokurator.
Źródło: polskalokalna.pl
Komentarze
Inna sprawa że Pan Profesor już dawno powinien odwiedzić jakiegoś psychiatrę, bo najwyraźniej ma coś z głową.