Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

ImageU 2-letniego Miłosza lekarka rozpoznała posocznicę. Zamiast wezwać karetkę poleciła rodzicom na własną rękę dostać się do oddalonego o 40 km szpitala w Koszalinie. W drodze chłopiec zmarł. Lekarka nie chce komentować sprawy, a eksperci są zgodni: dziecko do szpitala powinno jechać pod opieką lekarza. Sprawę bada prokuratura.

Chłopiec poczuł się źle. Pierwszy lekarz, do którego trafiło dziecko przepisał antybiotyk. Ponieważ chłopiec wciąż skarżył się na ból brzucha, rodzice postanowili zasięgnąć opinii jeszcze jednego lekarza. Pożyczyli samochód i z miejscowości Naćmierz pojechali do Sławna. W drodze reanimowali umierającego syna. Lekarka, która przyjęła rodzinę Lincerskich w Sławnie zdiagnozowała u chłopca posocznicę, i wysłała rodzinę do szpitala w Koszalinie.

- Koło Sianowa mówię, sprawdzę, czy syn dobrze oddycha. No ale jak przyłożyłam mu ucho do nosa, to mój synek już nie oddychał - mówi mama Miłosza, pani Monika.

"Karetka za dużo by kosztowała?"

Dlaczego lekarka ze Sławna nie wezwała karetki? Odpowiedzi na to pytanie szuka prokuratura.

Według specjalistów medycyny ratunkowej, Miłosz w takim stanie, w jakim się znajdował nie miał prawa jechać prywatnym samochodem. Powinien być transportowany karetką, pod opieką ratowników, którzy dysponując specjalistycznym sprzętem w każdej chwili mogli rozpocząć skuteczną reanimację dziecka.

"Chłopiec miałby większe szanse"

- Dziecko powinno być bezwzględnie przewiezione i jak najszybciej skierowane do szpitala. Na pewno karetka jest optymalnym środkiem transportu, oczywiście karetka z lekarzem. Dlatego, że w takich przypadkach liczą się dosłownie minuty - mówi wojewódzki konsultant w dziedzinie pediatrii prof. Mieczysław Walczak. prawa

Lekarka nie chciała skomentować podjętej przez siebie decyzji i jej konsekwencji.

O sprawie nie wiedziała Okręgowa Izba Lekarska w Koszalinie. Rodzice chłopca, który kilka dni temu skończyłby 2 lata, nie wykluczają, że złożą oficjalną skargę. - Sam płacz tutaj nie pomoże. Strata wielka, ale coś zrobimy. Może uratuje się inne dzieci tym sposobem - mówią.

mn/iga

Źrodło: tvn24.pl

Twoja reakcja na artykuł?

Komentarze  

netze
+1 #1 netze 2011-03-09 17:11
To skoro w takich wypadkach liczą się minuty , a rzeczywiście tak jest, to ile czasu na dotarcie do tegoż właśnie pacjenta potrzebowałaby karetka z lekarzem? Zapewne stacjonowała w Koszalinie, zatem ile minut potrzebowała na przejazd 40 km?
Zgłoś administratorowi
marcin1975rm
+1 #2 marcin1975rm 2011-03-09 19:10
Stacjonuje tuż obok, w Sławnie...
Zgłoś administratorowi
netze
+1 #3 netze 2011-03-09 20:52
cyt: "Chłopiec miałby większe szanse"

- Dziecko powinno być bezwzględnie przewiezione i jak najszybciej skierowane do szpitala. Na pewno karetka jest optymalnym środkiem transportu, oczywiście karetka z lekarzem. Dlatego, że w takich przypadkach liczą się dosłownie minuty - mówi wojewódzki konsultant w dziedzinie pediatrii prof. Mieczysław Walczak. prawa

8) 8)
Zgłoś administratorowi

Aby dodać komentarz, zaloguj się!

 

Don't have an account yet? Register Now!

Sign in to your account