- To oburzające!- zadzwonił do nas Czytelnik. - Tym bardziej, że zakład otworzył pracownik pogotowia ratunkowego - mówił. Mężczyzna w pogotowiu już nie pracuje, ale sprawa nadal wzbudza zainteresowanie. Także pacjentów, choć głosy są podzielone.
Marię Stojanowską ze Słubic spotkaliśmy gdy wychodziła z kostrzyńskiego szpitala. Przyjechała do kontroli, bo niedawno była tam operowana na oczy. - Nie podoba mi się, że powstał tu ten zakład - stwierdziła patrząc na budynek, który jest niemal przyklejony do szpitalnego ogrodzenia.
Do niedawna był tam sklepik z prasą. Można było też kupić coś do jedzenia. Od października jest zakład pogrzebowy. - Nie za dobrze działa to na psychikę, szczególnie starszych osób, które przyjeżdżają do szpitala, w nadziei, że zostaną tu wyleczone - mówiła słubiczanka.
To kwestia moralności
- Nie tylko starszych. Mnie też się to nie podoba - stwierdziła Anna Tarocińska, młoda dziewczyna, wychodząca ze szpitala. - Taki widok zawsze negatywnie wpływa na ludzi. Moim zdaniem zakłady pogrzebowe powinny być w innych miejscach. Nie jest to może kwestia prawa, ale na pewno moralności - dodała.
- Przesada! - rzucił tylko Stanisław Seneger, starszy pan, którego też próbowaliśmy wciągnąć do dyskusji. Podobnie zareagowała młoda dziewczyna (nie chciała nazwiska w gazecie). - Mnie to w ogóle nie przeszkadza. Mamy kapitalizm i każdy ma prawo zarabiać jak chce - stwierdziła.
Marcin Ralko, właściciel zakładu pogrzebowego przy szpitalu nie kryje zdziwienia, że interesujemy się jego miejscem pracy. - Rzeczywiście wcześniej byłem ratownikiem w kostrzyńskim pogotowiu, ale z chwilą otwarcia zakładu pogrzebowego, zwolniłem się z pracy - mówił nam.
Czytaj wiecej: gazetalubuska.pl
Komentarze