Europejski numer alarmowy 112 miał poprawić komunikację między służbami, a poszkodowanymi. Teoria daleka jest jednak od praktyki. Jego wdrożenie wprowadziło niepotrzebny chaos i zamiast usprawnić, wydłużyło czas powiadamiania.
Nadużywają alarmowego
Nasi Czytelnicy uważają, że numer nie działa jak należy. - Dzwonię na 112, opowiadam co się dzieje, a po kilku minutach rozmowy ktoś po drugiej stronie przełącza mnie na policję, tam powtarzam wszystko raz jeszcze - informuje nasz rozmówca. Okazuje się, że niezadowolenia z systemu nie kryją też strażacy. W Żarach w Żaganiu wszystkie połączenia z telefonów stacjonarnych i komórkowych odbiera dyspozytor straży pożarnej. Jego zadaniem jest przekierowanie rozmowy do odpowiedniej komórki: pogotowia ratunkowego lub policji.
- Ludzie nadużywają tego numeru dzwoniąc do nas w tak błahych sprawach, że ręce opadają - mówi st.kpt Mariusz Rajman, dyżurny operacyjny powiatu w komendzie Państwowej Straży Pożarnej w Żarach.- Pytają o przerwę w dopływie prądu, lub o to, jaki lek podać choremu dziecku. Czasem chcą u nas zamówić taksówkę albo numer do urzędu. Traktują nas jak informator. Tymczasem alarmowy numer 112 powinno się stosować, gdy wymagana jest natychmiastowa pomoc. - Gdy istnieje zagrożenie życia, a dzwoniący nie wie czy wezwać policję, straż czy pogotowie - tłumaczy Paweł Hryniewicz, rzecznik PSP w Żarach.- Wprawdzie wszyscy strażacy, a więc i dyspozytorzy są przeszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy, ale w zachorowaniach lepiej zwrócić się do pogotowia.
Głupie żarty
Prawdziwą zmorą dla dyżurnych są bezmyślne żarty, fałszywe alarmy, w które zabawia się przeważnie młodzież. - Czasem niepoważni rodzice zachęcają swoje pociechy do wykręcania 112, bo rozmowa ze strażakiem to dla malucha frajda - wylicza Jan Marszałek, rzecznik żagańskiej komendy straży pożarnej. Poprzedni model, wspólnego pełnienia służby dyspozytorów straży i pogotowia uważa za bardziej praktyczny. Strażacy lepiej znali topografię terenu, pielęgniarki mogły w razie potrzeby służyć poradą medyczną. Obecny niepotrzebnie wydłuża czas powiadomienia właściwej służby.- W tej pracy każda minuta jest na wagę życia. A nasi ludzie odbierają tysiące telefonów dziennie.
Gdy liczy się szybkość
O funkcjonowanie numeru 112 zapytaliśmy również w pogotowiu ratunkowym. - Rzetelny przekaz informacji przekłada się na szybkość reakcji zespołów wyjazdowych - mówi Krystyna Gretkierewicz, kierownik Żarskiego Pogotowia. Umożliwia dyspozytorowi medycznemu szybką weryfikację danych i skierowanie właściwego zespołu do wypadku, urazu czy nagłego zachorowania- Tu liczy się szybkość. W przypadku zatrzymania akcji serca, mózg człowieka umiera w ciągu 4 minut. Na dojazd do chorego w Żarach mamy minutę. A co jeśli trafimy na korki, albo musimy jechać na jakąś odległą wieś? Lepiej od razu kontaktować się od razu z pogotowiem. Tym, którzy nie wiedzą, przypominamy, że nadal można użyć alarmowego numeru pogotowia tj. 999, 998- gdy chodzi o interwencję straży, a gdy potrzebujemy policji – 997.Stosowanie ich znacznie ułatwi pracę dyżurnym, a interweniującym skróci czas oczekiwania na pomoc.
Źródło: gazetalubuska.pl
Komentarze
Minutę... Ta pani chyba zjadła coś ciężkostrawnego
Gdy liczy się szybkość, to nie inwestuje się pieniędzy w CPR-y wojewódzkie, które mają być pośrednikami miedzy potrzebującym pomocy a dyspozytorem medycznym, bo to wydłuża czas o kolejne 3 min.
Nie zleca się zespołom wyjazdowym innych czynności w szpitalu, poza celem głównym(dotyczy to zespołów stacjonujących w szpitalach)poni eważ po raz kolejny wydłuża to czas wyjazdu.