Mężczyzna, któremu na skutek wypadku przy pracy amputowano rękę, zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Dzierżoniowie o popełnieniu przestępstwa polegającego na narażeniu go na utratę życia bądź ciężki uszczerbek na zdrowiu. Winę przypisuje Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu.
31-letni Sławomir M. pracował w sierpniu przy wycince w okolicach Bielawy: spadające drzewo przygniotło mu prawą rękę - informuje Tygodnik Wałbrzyski.
Pogotowie ratunkowe z Dzierżoniowa przewiozło go na stadion miejski w Bielawie, a stamtąd LPR przetransportowało rannego do Regionalnego Szpitala Specjalistycznego "Latawiec" w Świdnicy. Po godzinnym oczekiwaniu lekarze podjęli decyzję o konieczności przewiezienia pacjenta do Wrocławia, w Świdnicy nie przeprowadza się bowiem tak skomplikowanych operacji naczyniowych.
We wrocławskiej lecznicy zespół lekarski niezwłocznie operację przeprowadził, ostatecznie jednak doszło do martwicy i w rezultacie rękę trzeba było amputować.
Mężczyzna we wniosku skierowanym do prokuratury argumentuje, że udzielający pierwszej pomocy lekarz LPR powinien wiedzieć, że w szpitalu w Świdnicy, do którego go przetransportowano, nie uzyska pomocy - stracony zostanie jedynie cenny czas. Jego błąd mógł również polegać na złej ocenie obrażeń.
LPR w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl potwierdza, że taki lot istotnie miał miejsce. - Jednak do chwili obecniej nie wpłynęła do nas ani skarga od pacjenta ani zawiadomienie z prokuratury - informuje Justyna Sochacka, rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Źródło: rynekzdrowia.pl
Komentarze
Trudno jest mi powiedzieć, czy gdyby pacjent został bez zwłoki przetransportow any do Wrocławia ręka zostałaby uratowana.
Natomiast wiadomo, że LPR ma największe szanse w szybkim działaniu i dostarczeniu pacjenta do ośrodka o referencjach niezbędnych do podjęcia działań ratujących rękę, pacjent powinien trafić tam w pierwszej kolejności.